Rozdział pierwszy - Polska I


-„…mają zaszczyt zaprosić na uroczystość zaślubin…”. Znowu? Nawet nie znam tych ludzi – powiedziała Michalina, wysoka ruda dziewczyna, ubrana w spodnie od piżamy i luźny top na ramiączkach z niewielką plamą od herbaty z przodu. Trzymając między palcami żarzącego się papierosa dziewczyna podarła ozdobne zaproszenie wraz z kopertą i wrzuciła je do śmietnika.
- Nie powinnaś być taka krytyczna. Śluby to darmowy alkohol – odezwała się druga dziewczyna, która obserwowała całą sytuację oparta o kuchenny parapet. W jednej dłoni również trzymała papierosa, a w drugiej kubek z zimną już kawą.
- Daj spokój, Zuzka. Zarabiam i jestem w stanie sama zapewnić sobie wystarczającą ilość alkoholu. Z resztą ta laska pewnie jest w ciąży, skoro bierze ślub w tym wieku, a ja ostatnio czytałam na BuzzFeedzie, że to może być zaraźliwe.
Zuzia uśmiechnęła się pod nosem i podniosła kubek do ust. Dopiła napój i skrzywiła się.
- Kup nową – powiedziała wskazując na torebkę  z resztką kawy. – Stoi tu z dwa lata przynajmniej.
- Pewnie dlatego, że tylko ty ją pijesz.
- Wracając do tych wesel. Może jesteś po prostu zazdrosna? Jak tak dalej pójdzie, to niedługo będziesz się bawiła na ślubie moim i Kamila. Obiecał mi, że załatwi białą limuzynę i…
- Znacie się dwa miesiące – przerwała jej.
- I co? – prychnęła Zuzia obrażona, ale nie otrzymała odpowiedzi.
Michalina zagasiła papierosa wrzucając go do słoika napełnionego do połowy wodą. Pływało w niej już kilka petów, przez co strasznie śmierdziała. Dziewczyna podsunęła naczynie swojej przyjaciółce, która też wrzuciła tam niedopałek.
- Muszę lecieć, Kamil powiedział, że zrobi dziś obiad. Absolutnie nie mogę tego przegapić, ewenement na skalę światową – oznajmiła Zuzia z uśmiechem, po czym wstała z rozejrzała się w poszukiwaniu swojej torebki. Dziewczyna miała talent do gubienia rzeczy.
- Ale wpadniesz wieczorem? – upewniła się Michalina. – Kupiłam tyle piwa, że w życiu tego nie ogarniemy tego w trójkę z chłopakami.
- Spokojnie, laska, przybędę na pomoc – zaśmiała się dziewczyna i pochwyciła torebkę, którą udało jej się zlokalizować pod kuchennym stołem.

***

-Mogłam się tego spodziewać… - westchnęła Michalina, kiedy odczytała wiadomość od swojej przyjaciółki. Zuzia informowała ją, że jednak tego wieczoru będą musieli poradzić sobie z piwem sami, bo Kamil, jej nowy chłopak, przewidział dla niej coś innego na ten wieczór. Oczywiście nie padło ani „przepraszam”, ani „wynagrodzę ci to”, to było bardzo w stylu Zuzi. Była bardzo kochliwa i każdemu nowopoznanemu Romeo poświęcała się w całości. Przy tym była bardzo uległa i dawała się wykorzystywać, przez co często kończyła ze złamanym sercem na kanapie w mieszkaniu Michaliny. Co gorsza przy każdym kolejnym chłopaku zarzekała się, że ten jest inny i to na pewno ten jedyny. Nieuleczalna romantyczka.
Michalina znała Zuzię przez większość swojego dwudziestodwuletniego życia i przywykła już do jej wybryków. Poznały się w podstawówce, na zajęciach teatralnych. Połączyło je to, że ani jedna, ani druga nie chciała tam być. Jednak dzięki temu, że obie zostały w zasadzie zmuszone do uczestnictwa w zajęciach, powstała wieloletnia przyjaźń. Faktycznie, nie była to najlepsza przyjaciółka, jaką można sobie wymarzyć, ale za to jedyna w swoim rodzaju. Mimo tego, że Miśka zdawała sobie sprawę, że nierzadko jest dla Zuzy tym drugim wyborem, nie kończyła tej znajomości. Miło było czasem z kimś pogadać o babskich sprawach, bo jednak większość znajomych Michaliny była facetami.
Był jeszcze Michał i Kacper. Pierwszego poznała w pracy. Michalina marzyła o tym, żeby zostać informatykiem, więc taki też był kierunek jej studiów. Już na pierwszym roku dostała się na płatny staż do sporej firmy prowadzącej kilka sklepów online. Dziewczyna została ich grafikiem i najwidoczniej była w tym na tyle dobra, że postanowili zaproponować jej weekendową pracę, którą mogłaby połączyć ze studiami. Tam właśnie poznała Michała. Widywali się codziennie, bo dwudziestosześciolatek również był grafikiem i pracowali biurko w biurko. Połączyło ich to, że okazało się, że oboje uwielbiają Harrego Pottera.
Pewnego dnia Michalina przyszła do pracy w koszulce z nadrukiem z Severusem Snapem. Michał zlustrował ją wzrokiem i ze śmiertelnie poważną miną zapytał:
- After all this time?
Michalina była na początku trochę zbita z tropu, ale jak tylko zrozumiała, co chłopak ma na myśli podpowiedziała ze śmiechem:
-Always.
Michał wyszczerzył do niej zęby i przedstawił się. Kiedy dziewczyna zdradziła mu swoje imię, stwierdził, że ludzie o podobnych imionach powinni trzymać się razem. Tak już zostało.
Kacpra za to Michalina poznała na studiach. Pierwszego dnia zajęć cały kierunek miał odbyć spotkanie z opiekunem ich roku, na którym miał zostać wybrany starosta – ktoś kto miał być „łącznikiem” między wykładowcami, a studentami. Idea była taka, żeby jak najmniej osób zawracało głowę profesorom, którzy byli bardzo zajęci nie robieniem niczego. Tego dnia wszyscy zebrali się w ogromnej auli, która spokojnie mogła pomieścić pięćset osób i cierpliwie słuchali za długiej przemowy opiekuna roku. Część osób słuchała próbując zapamiętać jak najwięcej szczegółów, które podawał im ten bardzo wysoki, brodaty mężczyzna, ale większość jednak chciała już zakończyć tę farsę i iść do pobliskiego baru na spotkanie integracyjne.
- No dobrze, moi kochani, z mojej strony to już prawie wszystko. Jeszcze tylko pozostało nam wybrać starostę roku i będziecie wolni – powiedział profesor, a ponad trzysta par oczu skierowało się na niego. – Może mamy jakiegoś chętnego?
Na sali zapadła głucha cisza.
- Nie wstydźcie się. Może ktoś, kto był w samorządzie szkolnym w liceum?
Michalina była w samorządzie w liceum, ale nawet nie przeszło jej przez myśl, żeby podnieść rękę. Nie lubiła rzucać się za bardzo w oczy, a to na pewno skupiłoby na niej uwagę wszystkich zgromadzonych. Z resztą ten samorząd to nawet nie było nic poważnego, bo była zastępcą przewodniczącego, więc nie kiwnęła palcem przez cały rok.
- No dalej! – zachęcał profesor. – Naprawdę nie ma chętnych? Myślałem, że będziecie się zabijać o to stanowisko.
Nadal cisza.
- W porządku. W takim razie będziemy losować.
Na Sali dało się słyszeć cichy szmer. Część studentów zaczęła wiercić się nerwowo na swoich siedzeniach.
Tylko nie ja, tylko nie ja, tylko nie ja, myślała gorączkowo Michalina, kiedy profesor z zamkniętymi oczami celował palcem w środek listy z ich nazwiskami. Jej nazwisko zaczynało się od N, więc było spore prawdopodobieństwo, że padło właśnie na nią.
- Malarczyk Kacper - odczytał profesor. Kilka osób odetchnęło z ulgą. – Kacper? Pokaż się, proszę.
Michalina rozejrzała się po auli i dojrzała, że na drugim jej końcu niewysoki chłopak z włosami spiętymi w krótki kucyk podnosi się nieśmiało ze swojego siedzenia. Kacper przez chwilę protestował, ale kiedy usłyszał, że ten wybór to tylko formalność i nie będzie musiał za wiele robić, niechętnie przejął funkcję starosty roku.
Chłopak zupełnie się do tego nie nadawał, bo był najbardziej nieśmiałą i wycofaną osobą, jaką Michalinie udało się poznać. Kiedy minął tydzień od rozpoczęcia się zajęć, a Kacper nadal z nikim nie rozmawiał, Michalina postanowiła przełamać lody i podeszła do niego na przerwie. Chłopak siedział sam na ławce i miał w uszach słuchawki. Słuchał muzyki bardzo głośno, bo kiedy Michalina dosiadła się do niego, mogła słyszeć refren Fear of the Dark, Iron Maiden.
- Co tam, starosto? – zapytała.
To wystarczyło, żeby zaczęli ze sobą rozmawiać na przerwach, a potem siedzieć koło siebie na wykładach i spędzać razem czas po zajęciach. Kiedy któregoś razu wybrali się razem do kina na nowych „Piratów z Karaibów” i już wychodzili z sali kinowej, Michalina przyznała się przyjacielowi, że kiedy zobaczyła go pierwszy raz, pomyślała, że coś jest z nim nie tak. Kacper zrobił obrażoną minę, a dziewczyna dodała, że nadal tak myśli. Chłopak popchnął ją lekko, a ta zachwiała się i ze śmiechem wróciła do poprzedniej pozycji.
Michalina wiedziała, że to, że większość jej znajomych i przyjaciół jest płci męskiej jest związane z tym, jaką ścieżkę kariery postanowiła obrać, ale odpowiadało jej to. Wychodziła z założenia, że faceci sprawiają mniej problemów, a przyjaźń z nimi jest bardziej szczera. Jeszcze nie widziała mężczyzny, który by plotkował za plecami swojej koleżanki, albo na którego trzeba by było czekać dwie godziny, aż zbierze się do wyjścia. Z dziewczynami bywało różnie.
W tym męskim świecie Michalina czuła się jak ryba w wodzie. Nie znaczyło to oczywiście, że była niekobieca, bo lubiła nosić sukienki i potrafiła zrobić sobie wymyślny makijaż, kiedy była ku temu okazja. Miała też bardzo długie, ładne włosy, które sięgały jej prawie do tyłka i o które bardzo dbała. W dodatku była niebrzydka. Znajomi Michała i Kacpra nierzadko zazdrościli im takiej przyjaciółki i próbowali ją poznać. Michalina jednak uznała, że studia to nie czas na związki, tylko na dobrą zabawę, więc odmawiała sporadycznym zaproszeniom na kawę. Z resztą nie pijała kawy. Kawa jest dla dorosłych.

***

Pokręciła głową i przeczytała jeszcze raz wiadomość od Zuzi:  „Nie dam rady dziś, Kamil ma dla mnie inne plany. Jeśli wiesz co mam na myśli. Do potem!”. Wcisnęła guzik blokujący ekran telefonu i odłożyła urządzenie na kanapę, na której właśnie siedziała. Dokładnie w tym momencie rozległ się dźwięk domofonu.
Michalina podniosła się i poszła otworzyć. Podniosła słuchawkę domofonu.
- To ja! – odezwał się męski głos po drugiej stronie. Michał.
Po chwili chłopak stał już w drzwiach z butelką wódki w ręce i szerokim uśmiechem na ustach. Michał był bardzo wysoki, miał całe dwieście dwa centymetry wzrostu. Ciemne włosy opadały mu swobodnie na czoło. Budowa jego ciała była raczej szczupła, chociaż chwalił się, że już prawie od pół roku chodzi regularnie na siłownię. Miał na sobie wąskie, ciemnoniebieskie jeansy, zwykły biały T-shirt z krótkim rękawkiem i tenisówki.
- Co to za okazja? – spytała Miśka wskazując skinieniem głowy na trunek.
- Dostałem premię za zaangażowanie w pracę – odparł nie przestając się uśmiechać. – Uprzedzając twoje pytanie – też nie wiem jakim cudem.
Michalina odwzajemniła uśmiech i wpuściła chłopaka do środka. Ten zsunął z nóg buty dwoma kopnięciami i skierował się do kuchni, żeby schować alkohol do lodówki.
- A gdzie Kacper? Nie mieliście przyjść razem?
- Nie dał rady – odparł Michał, wyciągnął z lodówki dwa piwa nie pytając Miśki o zdanie i zamknął drzwiczki. – Pojechał wczoraj do rodziców i miał wrócić dziś rano, ale uciekł mu pociąg czy coś takiego i zostaje do poniedziałku. Miałem ci to przekazać wcześniej, ale zapomniałem.
Michał przekazał dziewczynie puszkę z piwem i przeszedł z kuchni do salonu, który był jednocześnie jej sypialnią. Michalina podążyła za nim i oboje usadowili się wygodnie na kanapie.
- W takim razie jesteśmy dziś tylko we dwójkę.
- A Zuza? Nie mówiłaś, że będzie?
- Miała, ale ma nowego chłopaka.
Na ustach Michała pojawił się uśmiech. Trudno było nie zauważyć, że cieszy się z nieobecności przyjaciółki Michaliny. Stwierdzić, że za nią nie przepada byłoby sporym niedopowiedzeniem, bo chłopak nie znosił Zuzy. Nigdy nikomu tego nie powiedział, ale uważał, że to nie był dobry materiał na przyjaciółkę i Miśka powinna natychmiast zakończyć tą toksyczną znajomość.
- Z czego się tak cieszysz? – spytała dziewczyna. Podważyła kluczyk puszki palcem i z głośnym syknięciem otworzyła piwo. Michał zrobił to samo i od razu wziął dużego łyka.
- Cieszę się na seans Harrego, który zaraz sobie urządzimy – wybrnął. Faktycznie przynajmniej raz w miesiącu oglądali razem jedną albo dwie części sagi o młodym czarodzieju. Jakimś cudem nie nudziło im się to, chociaż widzieli już każdy z tych filmów po kilkadziesiąt razy.

Z każdą minutą filmu ubywało w lodówce alkoholu i kiedy młody Harry Potter rozmawiał z Lordem Voldemortem w sali z lustrem, ani Michalina, ani Michał nie patrzyli już w ekran. Czuli się już lekko pijani i rozmawiali o wszystkim i o niczym, co chwila wybuchając gromkim śmiechem. W międzyczasie udało im się rozłożyć kanapę i teraz leżeli na brzuchach zwróceni twarzami do siebie. Z większości piw pozostały już tylko puszki porozrzucane wokół śmietnika w kuchni, a na stoliku w salonie stała opróżniona do połowy butelka wódki i karton soku pomarańczowego, z którym mieszali alkohol.
- W sumie nie żałuję, że reszta się nie zjawiła – wypalił w którymś momencie Michał.
- To bardzo niesympatyczne z twojej strony – zaśmiała się dziewczyna.
- Ja nie żartuję. Znaczy, nie zrozum mnie źle, lubię Kacpra i… - zawahał się. – I Zuzę, ale najlepiej mi się spędza czas tylko z tobą. Całkiem serio.
Michalina uśmiechnęła się tylko i oparła głowę o ramię chłopaka.
- Ale mnie trzepnęło, stary – powiedziała i zaśmiała się niewiadomo z czego. Kręciło jej się w głowie i nie było w tym nic dziwnego biorąc pod uwagę ilość wypitego alkoholu w tak krótkim czasie.
- To przez to, że jesteś babą – odparł od niechcenia Michał.
- Pff!
Michalina podniosła się z jego ramienia i szturchnęła go w bok.
- O nie, sama się prosisz – powiedział i zaczął łaskotać swoją towarzyszkę. Ta pod wpływem jego łaskotek przewróciła się na plecy, co pozwoliło Michałowi usiąść na niej okrakiem i łaskotać dalej. Miśka śmiała się głośno i ledwo łapała oddech.
- Przestać, zaraz się zrzygam – powiedziała przez śmiech. Te słowa zadziałały jak magiczne zaklęcie i chłopak faktycznie przestał. Oboje oddychali teraz ciężko, a chłopak opadł ramionami na kanapę. Jego dłonie były po obu stronach głowy Michaliny. Jeszcze chwilę oboje chichotali, ale zaraz zamilkli i tylko patrzyli na siebie.
Michał obniżył swoją pozycję i oparł się na łokciach tak, że jego twarz była teraz blisko twarzy Miśki. Patrzył jej w oczy z poważną miną.
- Stary, co ty… - zaczęła, ale nie było jej dane skończyć, bo Michał przysunął się jeszcze bliżej i pocałował dziewczynę. Ta była na początku bardzo zdziwiona i nie wiedziała co zrobić, ale przemówił za nią wypity alkohol i odwzajemniła pocałunek. Przez chwilę zapomniała o tym, kogo całuje i wplotła palce we włosy przyjaciela. Drugą rękę trzymała na jego torsie. Poczuła twarde mięśnie i uwierzyła w jego opowieści o chodzeniu na siłownię od pół roku.
W tym momencie chłopak przerwał pocałunek i odsunął się trochę. Patrzyli na siebie przez dobre trzydzieści sekund, po czym Miśka przerwała milczenie:
- No nieźle.
- Wiem, całuję po mistrzowsku – odparł jak gdyby nigdy nic Michał.
- To prawda, ale niezupełnie to miałam na myśli. Jesteś moim przyjacielem, przyjaciele tak nie robią. – Skrzywiła się.
- Jak? Tak?
Pocałował ją jeszcze raz, tym razem mocniej. Dziewczyna bez namysłu odwzajemniła pocałunek, jakby zupełnie zapomniała już o tym, co przed chwilą powiedziała. Michał faktycznie całował po mistrzowsku.
Tymczasem jego dłoń powędrowała pod bluzkę Miśki i była już na jej żebrach. Dziewczyna nie pozostawała bezczynna i skierowała dłonie na plecy Michała, nie przerywając pocałunku. Czuła jak jego ciepłe palce zmierzają ku dolnej krawędzi jej koronkowego stanika i wślizgują się pod niego. Nagle cofnął rękę i podniósł się do pozycji siedzącej, żeby ściągnąć z siebie koszulkę. Odrzucił ją w kąt pokoju, a oczom dziewczyny ukazały się delikatne rysy jego mięśni na brzuchu. Faktycznie był szczupły, ale widać było, że ćwiczy.
Zszedł z ud Michaliny i pomógł jej się podnieść, po czym ponownie ją pocałował. Kiedy po raz kolejny przerwał pocałunek, dziewczyna wiedziała, co powinna zrobić i ściągnęła swój T-shirt. Odrzuciła go w to samo miejsce, w które wcześniej poleciała biała koszulka Michała.
Tym razem to ona zainicjowała pocałunek, po czym delikatnie popchnęła chłopaka, co skierowało go do pozycji leżącej. Michalina usiadła na nim okrakiem, tak jak on siedział na niej, kiedy ją łaskotał i schyliła się, żeby ponownie go pocałować. Nie myślała w tym momencie o tym co się dzieje i przede wszystkim kto bierze udział w tych wydarzeniach. Była pijana, tego nie potrafiła ukryć nawet przed samą sobą. A Michał całował tak dobrze. Po mistrzowsku.
Dłonie chłopaka wędrowały po plecach Michaliny, a kiedy natknęły się na zapięcie jej stanika, rozpięły go jednym ruchem.
- Imponujące – przyznała dziewczyna podnosząc się, żeby zrzucić z siebie biustonosz.
- Dużo ćwiczyłem – odparł podnosząc się do pozycji siedzącej. Teraz Miśka siedziała u niego na kolanach, dzięki czemu łatwo mógł zrzucić ją z siebie i położyć na kanapie, co z kolei pozwoliło mu dostać się do rozporka jej jeansów. Rozpiął je i ściągnął z dziewczyny dwoma ruchami. Teraz została w samych majtkach, które, o dziwo, pasowały do stanika, który leżał już koło reszty ubrań.
- Czekaj – powiedział Michał łapiąc dziewczynę za nadgarstek.
- Hm?- mruknęła.
- Masz gumkę?
Pokręciła głową.
- Kurwa - zaklął z rezygnacją.
- Masz szczęście, że biorę tabletki. 

Komentarze